Monthly Archives: Wrzesień 2013

Dzień 5,6,7 Festival muzyki bałkańskiej Guča 2013

Dzień 5,6,7 będę omawiał w jednym wpisie.

Nie ma sensu omawiać poszczególnych dni na festivalu oddzielnie, dla mnie cała magia Gučy była jak jeden dłuuuugi dzień obfitujący w szerokie spektrum dźwięków, zapachów, smaków i barw ;))

Dźwięki-jak denerwujące czasami dźwięki różnych kapel, które grają każdy inny utwór przechadzając się po miasteczku i grając. Dźwięki trąbek saksofonów i innych instrumentów trębackich-sorry nie znam się na muzyce. Ale za to polecić mogę kilka utworów gwiazd które grały na Gučy np. Bregovic- kalasznikov (praktycznie to dla tej piosenki przejechałem ponad 1000 km na stopa aby ją usłyszeć na żywo), Bregovic-gas gas gas (utwór, który grał w aucie zespołu Tsi Guns Fanfara Avantura, gdy przekraczaliśmy z nimi granicę węgiersko-serbską, odtąd zawsze kojarzył mi się będzie z tym przejściem granicznym). Nie można zapomnieć o braciach Marković, którzy mają super kawałek pt. „turbo diesel”. Kto mnie zna wie jakiego powera dostaje gdy słyszę ten utwór!!

Zapachy- jak zapachy stoisk gdzie sprzedają na ulicy pljeskavice i Ćevapčići– czyli bałkańskie fastfoody, których różnorodność odmian fascynuje i przeraża, ponieważ trudno zorientować się czym się różni gurmańska pljeskavica od punjena pljeskavica. A odmian tego dania jest sporo…Skoro przy zapachu jesteśmy to moje nozdrza wciąż pamiętają zapach oparów rakiji z autobusu z dnia 4 ;)) Oprócz fastfoodów można było też zjeść takie rarytasy…

Obrazek

Smaki- smak jedzenia pomijam, czy można delektować się smakiem fastfoodów?Wolałbym się skupić na smakach płynów. Rakija-bije wszelkie inne alkohole wysokoprocentowe na głowę. Litr tego Napoju Bogów kupiłem bezpośrednio od producenta-starszego sympatycznego Pana, który widnieje na etykiecie na zdjęciu poniżej. Litr trunku 60% za 25zł to dobry biznes wg mnie 😉

Obrazek

No ale nie samą rakiją żyje człowiek- są też piwa. Najpopularniejsze Jeleń-główny sponsor festivalu. Charakterystyczne zółte parasole z białym jeleniem oznaczają przystań dla spragnionych piany 😉 Piwo popularne, zbyt popularne, dlatego mi od razu śmierdzi komercją i można je przyrównać do polskiego Tyskiego. Jest wszędzie. Każdy zna, każdy pije- a ja akurat jestem snobem i lubię pić coś oryginalnego. Aczkolwiek piwka smakowe niskoprocentowe pod nazwą Jeleń jest jak najbardziej OK. Piwko LAV– marka z koncernu Heineken- jest przepyszne, doskonała goryczka chmielowa za każdym razem pieściła moje podniebienie ;)) Niksićko– Czarnogórskie piwo, warzone w miejscowości o takiej samej nazwie. Lepsze niz Jeleń, gorsze niż Lav. Tuborg-piwko kupione od chłopaków, którzy pilnowali parkingu i przyjmowali za niego opłaty, popijając oczywiście ten napój chłodzący. Wdałem się w krótką pogawędkę z chłopakami i zaoferowali mi sprzedaż zimnego Tuborga. Cóż-niewiele mogę powiedzieć o smaku, ani nadzwyczajnie dobre, ani niesmaczne. Ale za to nie tak często spotykane jak Jeleń-co mnie ucieszyło.

Barwy- we wstępie nie chodziło mi dokładnie o barwy, ale o doznania wzrokowe, estetyczne. A tych było sporo np. piękne kobiety, zmysłowo tańczące w rytm bałkańskiej muzyki „trzęsąc tym co im dały matki” Ahhh te bałkańskie dziewczyny. Proszę zobaczyć filmik z koncertu Gorana Bregovica.

Albo tą panią

Zapomniałbym jeszcze jednej o bardzo ważnej rzeczy-o ATMOSFERZE Gučy!

Każdy festivalowicz, to pozytywnie zakręcony człowiek. Na naszym campingu u Slobodana panowała rodzinna atmosfera w międzynarodowym towarzystwie min. pozytywna ekipa z Belgii (Krystof- pozdrawiam Twoją ekipę 😉 ), dość spora ekipa z Włoch (Włosi-mistrzowie zabawy), a także ludzie z Danii, Szwajcarii, Australii, Nowej Zelandii, Niemiec, Serbii i Polski. Tak wyglądała nasza drużyna campa u Slobodana w sobote

Obrazek

Niemniej jednak najbardziej polubiłem tych wariatów poniżej.Polsko-Serbsko-Włoska kompanija!

Obrazek

Proszę zwrócić uwagę na trzy charakterystyczne palce, jest to symbol narodowy Serbii! Ci którzy oglądają mecze tenisa ziemnego, powinni to widzieć , ponieważ Novak Djoković po wygranym meczu pokazuje ten triumfalny dla Serbów gest. A Djoković ma często do tego okazję 😉 Więcej o tri prsta można przeczytać na http://okonabalkany.blox.pl/2009/03/Trzy-serbskie-palce-Tri-prsta.html oraz na http://en.wikipedia.org/wiki/Three-finger_salute_%28Serbian%29

Kocham rozmawiać z młodymi Serbami, takimi jak ja- kochającymi swój kraj. Niemogących pogodzić się z utratą Kosova i Metohiji- kolebek państwowości serbskiej i ich wiary na rzecz islamu. Zawsze wspieram ich i mówię że „Kosovo i Metohija jest Serbija”, a oni zawsze się ciesza i polewają mi rakije ;). Utrata Metohiji- to jak dla nas utrata Wilna z Matką Boską Ostrobramską lub utrata Jasnej Góry. Nazwa Metohija pochodzi od greckiego słowa: μετόχια, co  oznacza własność Kościoła (dokładniej własność monasteru – klasztoru prawosławnego). Metochia jako kraina geograficzna była przekazana jako latyfundia dla Cerkwi prawosławnej. Możemy sobie tylko wyobrazić co czują prawosławni, gdy wiedzą że ten region jest islamizowany… Utrata Kosova, niesie nostalgię dla Serbów taką jak dla nas utrata największego ośrodka kulturowego po II WŚ czyli Lwowa. Serbowie nigdy nie pogodzą się z utratą tej krainy, tam w Kosovie na Kosovskich Polach blisko Prisztiny w 1389 roku miała miejsce najważniejsza bitwa narodu serbskiego. Naprzeciwko armii serbskiej stanęło Tureckie Imperium Osmańskie. Serbowie przegrali, a Bałkany zostały zislamizowane, skutkiem czego było przyjęcie przez słowiańskich jak dotąd Bośniaków wiary Mahometa. Najgorsza dla Serbów była ponad 500 letnia okupacja przez Turków. Okupacja Serbii przez turków, a potem nas przez zaborców nauczyła nasze narody co zrobić aby język i kultura przetrwała pod zaborcami. Jesteśmy tacy sami, jesteśmy silni bo jesteśmy Słowianami! Mimo że sama bitwa była w XIV wieku to moi Serbscy przyjaciele śpiewają pieśni patriotyczne ku czci dowódcy serbskich wojowników- Księcia Lazara.

Ciąg dalszy nastąpi…

Categories: Bałkany 2013 | Dodaj komentarz

Dzień 4-W drodze do Gučy-stolicy bałkańskiej muzyki

Jak z Belgradu dotrzeć na festival muzyki cygańskiej w Gučy??

Najłatwiejszym sposobem-i najdroższym jest pojechać zorganizowanym środkiem transportu np. autobusem. Przechadzając się po Belgradzie co chwile widzieliśmy ogłoszenia na słupach ulicznych, że można pojechać autobusem do Gučy za 1600 Dinarów (około 16-17 euro) Cena ta dla nas backpackersów i polskich studentów była zbyt duża. Zresztą po co iść na łatwizne? Jazda do Gučy autobusem byłaby złem ostatecznym. A zatem, jak dojechać autostopem do Gučy? Po pierwsze, trzeba wsiąść w prawie każdy tramwaj i wysiąść w Zeleni venac. Tam trzeba wsiąść w autobus nr 53 i wysiąść za miastem koło stacji benzynowej (trzeba uważać na plecaki bo za stacją są slumsy cygańskie…). Jeżeli na tej stacji komuś sie nie uda złapać to trzeba wziąć autobus nr 531,532 lub 533 i pojechać dalej 2 przystanki i tam próbować. Tyle porad, ale chciałem się podzielić niesamowitą przygodą właśnie w autobusie nr 53. Wsiadamy, a tam gra na akordeonie trzech cyganów. Oczywiście ja w takiej sytuacji zaufaniem darzę tylko cyganów bez rąk i trzymam obie ręce na obu kieszeniach od spodenek i odwracam się tyłem plecaka do szyby. Rzuciłem nawet im parę drobnych dinarów, niech mają a co!wkońcu na wakacjach jestem;] Mieliśmy nadzieję, że nie będziemy płacić za przejazd, nasze nadzieje okazały się złudne kiedy przyszła Pani kontroler biletów (to był pierwszy przystanek na tej trasie) za dwa bilety trzeba było zapłacić 300dinarów. Miałem w kieszeni tylko 150 DIN i 1000 DIN. Pani kontroler była grubo po czterdziestce, ale nie przeszkadzał jej wiek w mówieniu płynnym angielskim 😉 Podczas rozmowy, gdy dowiedziała się, że jesteśmy z Polski i jedziemy do Gučy powiedziała żebym dał jej 150DIN, czyli jechaliśmy we dwóch na jednym bilecie. Wręczyła mi bilet, powiedziałem, że musimy wysiąść na stacji benzynowej bo dalej chcemy łapać stopa na festival odparła, żebyśmy byli spokojni, bo będzie się nami opiekowała. Podczas jazdy porozmawiałem sobie również z pewną trzydziestolatką, ubraną w fajną czerwoną sukienkę… Panowie siedzący kilka rzędów siedzeń dalej dowiedziawszy się o tym, że jedziemy do Gučy odrazu zaczęli poklaskiwać i krzyczeć „Polscy bracia” Ja zacząłem pokazywać, że będziemy pić piwo Jeleń i rakije. Nagle wrzawa o Gučy wypełniła cały autobus ;)) Cóż mogę powiedzieć KOCHAM SERBIE!!Gdy przed nami pojawiła się stacja benzynowa, Pani kontroler się pożegnała, zażartowała że musimy wypić piwo w Gučy za jej zdrowie.Patryk odparł, że wypijemy za jej zdrowie 2 piwa 😉 Wysiedliśmy i Pani nam pomachała na dovidjenja 😉 Na stopa czekaliśmy jakies 20 minut i jechaliśmy do samego Čačak-miasta, z którego Guča jest już rzut beretem. Jechaliśmy z bardzo przyjaznym kierowcą, który miał podstawy angielskiego więc jakoś sie dogadaliśmy. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie bałkańskie upały na zewnątrz i jego samochód bez klimatyzacji…Patryk miał licznik rowerowy, którym mierzyliśmy temp. w środku auta. Maksymalnie było 43 s C w aucie. Ja zdjęciem uchwyciłem moment w którym było 40,3  s C. Oto zdjęcie 😉

Nasz kierowca zajmował się przewozami turystów min. do Grecji. Opowiadał jak był u kolegi w odwiedzinach w USA i mówił, że w Chicago jest sporo Polaków, znał też polskie drużyny piłkarskie…Gdy dotarliśmy do Čačak zaprosił nas do swojego domu, w którym było biuro. Kazał żonie przynieść nam zimnej wody (po takiej spiekocie w aucie wypiliśmy 1,5L zimniutkiej gazowanej wody we trzech w jakieś 10 minut) Zaproponował kawę, ale zdziwił się kiedy mu odpowiedziałem że kawę piję tylko rano…Potem zrobiliśmy sobie z Nim i z jego żoną pamiątkowe zdjęcie-oto one…

Następnie zawiózł nas do centrum Čačak do swojego kolejnego biura(tym razem juz wyglądało ono jak prawdziwe biuro podróży, a nie jak baza logistyczna firmy),w biurze tym pracowała przepiękna blondynka. Taka to chyba by mi wcisnęła ofertę biura podróży naszego poznanego kierowcy pod warunkiem gdyby pojechała ze mną… no ale pozostawmy sferę marzeń i skupmy się na opowieści. Opuściliśmy biuro podróży i nasz kierowca pokazał nam gdzie jest menjačnica-aby wymienić euro na dinary. Następnie odwiózł nas na wylotówkę w stronę Gučy. Tam lokalna konkurencja nie spała i również próbowała dotrzeć na festival. Powstał więc filmik. Zapraszam do obejrzenia 😉

Żar lał się z nieba, więc skoczyłem do sklepu kupić wodę, która po chwili leżenia na słońcu nadawała się z pewnością do parzenia herbaty ;)) Stałem z tabliczka Guca czym wzbudzałem sympatię innych festivalowiczów, którzy jechali drogą do Gučy właśnie. Wszyscy trąbili machali i krzyczeli pozdrowienia w różnych językach świata-w tym po polsku. Sielankową atmosferę popsuł nam pewien Serb, który nie mówił ani po angielsku ani po niemiecku, za to mówił po francusku. Język, którego nie znam ale czasami rozumiem. Mówił że Bogdan, Michał i Artur to jego bracia i że pracował z nimi we Francji. Oczywiście żadnych Bogdanów nie znam, ale to było preludium do jego propozycji aby jechać z nim do Gučy za jedyne 400DIN od głowy. Oczywiście mówił, że jedziemy jego taxi, które taxi nie było…Takich naganiaczy to ja mam serdecznie dość, jeszcze żeby zapytał się raz, dwa, trzy to mogę zrozumieć. Ale koleś stał nad nami, cały czas mówił żeby jechać z nim bo i tak nikt nas nie weźmie budziły we mnie najgorsze negatywne odczucia i nieco popsuł mi humor… Trwało to dobre 30 minut!!W końcu „niby taksiarz” złapał jakichś ludzi, którzy z nim pojechali, my mieliśmy święty spokój. Ale zaraz przyjechał autobus, do którego się wpakowaliśmy, ponieważ małe były szanse, że na festival jedzie ktoś sam lub we dwie osoby i ma wolne miejsce dla nas+ 2 duże plecaki. Wsiedliśmy do autobusu stanęliśmy na środku, bo nie było juz miejsc siedzących. Niesamowity zapach ogarną cały autobus…Tak, tak to opary rakiji- wysokoprocentowego alkoholu pędzonego najczęściej ze śliwek lub gruszek. Opary rakiji to jedno, a mętne wzroki większości męskiej części pasażerów to drugie-które utwierdzało mnie w przekonaniu że to zapach rakiji. Ciekawe ile promili musiał mieć kierowca autobusu, skoro alkoholowe opary ogarniały cały środek komunikacji zbiorowej?

Zdjęcie z łapania stopa-w tle serbski „taksówkarz”

WELCOME TO THE Guča !!

Wysiedliśmy z autobusu, zostaliśmy zaczepieni przez jakąś Serbkę, która oferowała nam camping za 5e/os/noc. Camping był 5min drogi autem od centrum Gučy- podziękowałem. Plan mieliśmy taki, że możemy iść na camping do kolesia z CouchSurfing lub rozbić się na dziko nad rzeką-jak tysiące festivalowiczów. Przeszliśmy się 10m i zaczepił nas Slobodan-chłopak na oko 30 letni, wyglądający dosyć komicznie, gdy podjechał do nas na skuterku. Zaoferował camping w centrum Gučy za 3euro/os/noc. Nie byliśmy do końca przekonani czy chcemy płacić za camping ale postanowiliśmy chociaż go obejrzeć. Camping był w praktycznie centrum miasteczka na podwórku. Postawiliśmy zostać, bo pieniądze niewielkie, a zawsze bezpieczniej zostawić bagaże na campingu u kogoś na podwórku niż na dziko nad rzeką i oczywiście był prysznic i toaleta…Pod wieczór Slobodan zapytał się nas czy już my płaciliśmy, był niesamowicie zakręcony naganianiem ludzi i kompletnie nie pamiętał czy ktoś już mu płacił czy nie. Odpowiedziałem, że mu nie płaciliśmy i że planujemy zostać 4 noce ale nie wiemy czy spodoba nam się festival i że zapłacimy z góry za 2 noce, a później za kolejne dwie. Następnie udaliśmy się na mały rekonesans miasteczka 😉

Categories: Bałkany 2013 | Tagi: , , | Dodaj komentarz

Dzień 3-Belgrad!

Filmik sprzed lotniska w Belgradzie…Jedyny pozytywny przekaz poniższego filmu-koszt podróży Lublin-Belgrad 9zł/os !! 😉

Następnie autobusem A1 za 300Dinarów (około 3euro) udaliśmy się do centrum w poszukiwaniu hostelu, zadanie to było męczące, niektóre hostele były od siebie daleko usytuowane, na nas ciążyły plecaki a dodatkowo doskwierał upał…Wkońcu zakwaterowaliśmy się w Chillton Hostel dogodnej lokalizacji, blisko cerkwi Sveti Sava. Hostel kosztował 14euro/os w pokoju 8osobowym. Po zakwaterowaniu udaliśmy się na miasto, więc powstały poniższe filmiki. Gdyby ktoś chciał zaoszczędzić na maksa to z tego co się orientuje noc można spędzić za darmo na skłocie, który sie nazywa INEX FILM. Skłot ten ma nawet swoją strone na FB wraz z adresem i z informacjami jak tam dojechać 😉

FILM PONIŻEJ JEST JEDNYM Z NAJWAŻNIEJSZYCH Z CAŁEGO WYJAZDU PONIEWAŻ POKAZUJE ON PRZYJAŹŃ POLSKO-JUGOSŁAWIAŃSKĄ!POLECAM OBEJRZEĆ KONIECZNIE!

Kto by się spodziewał że nasz polski wielki bohater Tadeusz Kościuszko będzie wsławiał nasz kraj na jednej z głównych ulic Belgradu w pobliżu zabytkowych fortyfikacji Kalemegdan?O ulicy Tadeusza Kościuszki słów kilka poniżej…

Kalemegdan-fotyfikacje u ujścia Sawy do Dunaju

Poniżej świetny przykład promocji Polski poza naszymi granicami.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Categories: Bałkany 2013 | Dodaj komentarz

Dzień 2 „Z nieba do piekła”

Nie chce mi się wszystkiego pisać skoro mam filmiki więc je wrzucam. Tytuł wpisu brzmi „Z nieba do piekła” bo tak czułem się dwa razy…Pierwszy kiedy wysiedliśmy z polskiego Tira pod Szeged i na stacji benzynowej panował ogromny upał, dookoła same pola regionu geograficznego zwanego Vojvodiną a na samej stacji trawa koloru zółtego od tych upałów..Drugi raz kiedy czułem się jak w niebie było gdy pogadałem z 2 autami z Lubina, które jechały na camping do Belgradu i dostaliśmy zgodę aby z nimi jechać…po czym gdy nie mogli znaleźć campingu na nawigacji zostaliśmy wyrzuceni na autostradzie 15km od Belgradu i 5km od lotniska im. Nikola Tesla-wtedy poczułem się jak w piekle. Ale taki jest autostop 😉 Nigdy nie wiesz gdzie wylądujesz i nigdy nie wiesz gdzie będziesz spał 😉

Categories: Bałkany 2013 | Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.