Dzień 5,6,7 będę omawiał w jednym wpisie.
Nie ma sensu omawiać poszczególnych dni na festivalu oddzielnie, dla mnie cała magia Gučy była jak jeden dłuuuugi dzień obfitujący w szerokie spektrum dźwięków, zapachów, smaków i barw ;))
Dźwięki-jak denerwujące czasami dźwięki różnych kapel, które grają każdy inny utwór przechadzając się po miasteczku i grając. Dźwięki trąbek saksofonów i innych instrumentów trębackich-sorry nie znam się na muzyce. Ale za to polecić mogę kilka utworów gwiazd które grały na Gučy np. Bregovic- kalasznikov (praktycznie to dla tej piosenki przejechałem ponad 1000 km na stopa aby ją usłyszeć na żywo), Bregovic-gas gas gas (utwór, który grał w aucie zespołu Tsi Guns Fanfara Avantura, gdy przekraczaliśmy z nimi granicę węgiersko-serbską, odtąd zawsze kojarzył mi się będzie z tym przejściem granicznym). Nie można zapomnieć o braciach Marković, którzy mają super kawałek pt. „turbo diesel”. Kto mnie zna wie jakiego powera dostaje gdy słyszę ten utwór!!
Zapachy- jak zapachy stoisk gdzie sprzedają na ulicy pljeskavice i Ćevapčići– czyli bałkańskie fastfoody, których różnorodność odmian fascynuje i przeraża, ponieważ trudno zorientować się czym się różni gurmańska pljeskavica od punjena pljeskavica. A odmian tego dania jest sporo…Skoro przy zapachu jesteśmy to moje nozdrza wciąż pamiętają zapach oparów rakiji z autobusu z dnia 4 ;)) Oprócz fastfoodów można było też zjeść takie rarytasy…
Smaki- smak jedzenia pomijam, czy można delektować się smakiem fastfoodów?Wolałbym się skupić na smakach płynów. Rakija-bije wszelkie inne alkohole wysokoprocentowe na głowę. Litr tego Napoju Bogów kupiłem bezpośrednio od producenta-starszego sympatycznego Pana, który widnieje na etykiecie na zdjęciu poniżej. Litr trunku 60% za 25zł to dobry biznes wg mnie 😉
No ale nie samą rakiją żyje człowiek- są też piwa. Najpopularniejsze Jeleń-główny sponsor festivalu. Charakterystyczne zółte parasole z białym jeleniem oznaczają przystań dla spragnionych piany 😉 Piwo popularne, zbyt popularne, dlatego mi od razu śmierdzi komercją i można je przyrównać do polskiego Tyskiego. Jest wszędzie. Każdy zna, każdy pije- a ja akurat jestem snobem i lubię pić coś oryginalnego. Aczkolwiek piwka smakowe niskoprocentowe pod nazwą Jeleń jest jak najbardziej OK. Piwko LAV– marka z koncernu Heineken- jest przepyszne, doskonała goryczka chmielowa za każdym razem pieściła moje podniebienie ;)) Niksićko– Czarnogórskie piwo, warzone w miejscowości o takiej samej nazwie. Lepsze niz Jeleń, gorsze niż Lav. Tuborg-piwko kupione od chłopaków, którzy pilnowali parkingu i przyjmowali za niego opłaty, popijając oczywiście ten napój chłodzący. Wdałem się w krótką pogawędkę z chłopakami i zaoferowali mi sprzedaż zimnego Tuborga. Cóż-niewiele mogę powiedzieć o smaku, ani nadzwyczajnie dobre, ani niesmaczne. Ale za to nie tak często spotykane jak Jeleń-co mnie ucieszyło.
Barwy- we wstępie nie chodziło mi dokładnie o barwy, ale o doznania wzrokowe, estetyczne. A tych było sporo np. piękne kobiety, zmysłowo tańczące w rytm bałkańskiej muzyki „trzęsąc tym co im dały matki” Ahhh te bałkańskie dziewczyny. Proszę zobaczyć filmik z koncertu Gorana Bregovica.
Albo tą panią
Zapomniałbym jeszcze jednej o bardzo ważnej rzeczy-o ATMOSFERZE Gučy!
Każdy festivalowicz, to pozytywnie zakręcony człowiek. Na naszym campingu u Slobodana panowała rodzinna atmosfera w międzynarodowym towarzystwie min. pozytywna ekipa z Belgii (Krystof- pozdrawiam Twoją ekipę 😉 ), dość spora ekipa z Włoch (Włosi-mistrzowie zabawy), a także ludzie z Danii, Szwajcarii, Australii, Nowej Zelandii, Niemiec, Serbii i Polski. Tak wyglądała nasza drużyna campa u Slobodana w sobote
Niemniej jednak najbardziej polubiłem tych wariatów poniżej.Polsko-Serbsko-Włoska kompanija!
Proszę zwrócić uwagę na trzy charakterystyczne palce, jest to symbol narodowy Serbii! Ci którzy oglądają mecze tenisa ziemnego, powinni to widzieć , ponieważ Novak Djoković po wygranym meczu pokazuje ten triumfalny dla Serbów gest. A Djoković ma często do tego okazję 😉 Więcej o tri prsta można przeczytać na http://okonabalkany.blox.pl/2009/03/Trzy-serbskie-palce-Tri-prsta.html oraz na http://en.wikipedia.org/wiki/Three-finger_salute_%28Serbian%29
Kocham rozmawiać z młodymi Serbami, takimi jak ja- kochającymi swój kraj. Niemogących pogodzić się z utratą Kosova i Metohiji- kolebek państwowości serbskiej i ich wiary na rzecz islamu. Zawsze wspieram ich i mówię że „Kosovo i Metohija jest Serbija”, a oni zawsze się ciesza i polewają mi rakije ;). Utrata Metohiji- to jak dla nas utrata Wilna z Matką Boską Ostrobramską lub utrata Jasnej Góry. Nazwa Metohija pochodzi od greckiego słowa: μετόχια, co oznacza własność Kościoła (dokładniej własność monasteru – klasztoru prawosławnego). Metochia jako kraina geograficzna była przekazana jako latyfundia dla Cerkwi prawosławnej. Możemy sobie tylko wyobrazić co czują prawosławni, gdy wiedzą że ten region jest islamizowany… Utrata Kosova, niesie nostalgię dla Serbów taką jak dla nas utrata największego ośrodka kulturowego po II WŚ czyli Lwowa. Serbowie nigdy nie pogodzą się z utratą tej krainy, tam w Kosovie na Kosovskich Polach blisko Prisztiny w 1389 roku miała miejsce najważniejsza bitwa narodu serbskiego. Naprzeciwko armii serbskiej stanęło Tureckie Imperium Osmańskie. Serbowie przegrali, a Bałkany zostały zislamizowane, skutkiem czego było przyjęcie przez słowiańskich jak dotąd Bośniaków wiary Mahometa. Najgorsza dla Serbów była ponad 500 letnia okupacja przez Turków. Okupacja Serbii przez turków, a potem nas przez zaborców nauczyła nasze narody co zrobić aby język i kultura przetrwała pod zaborcami. Jesteśmy tacy sami, jesteśmy silni bo jesteśmy Słowianami! Mimo że sama bitwa była w XIV wieku to moi Serbscy przyjaciele śpiewają pieśni patriotyczne ku czci dowódcy serbskich wojowników- Księcia Lazara.
Ciąg dalszy nastąpi…
Najnowsze komentarze