Posts Tagged With: autostop z Istanbułu do Ankary

Mauzoleum Atatürka w Ankarze [film] , czyli Ankara again

Poniżej prezentuję film z Anıtkabir, czyli Mauzoleum gdzie spoczywa Mustafa Kemal Atatürk w Ankarze. Nie będę rozpisywał się na temat tego Tureckiego Bohatera, ponieważ wszystko jest na filmie. Zapraszam do obejrzenia!

Jak się stało że wróciliśmy jeszcze raz do Ankary?

Po chodzenia po skałkach Kapadocji musiałem odpocząć i kolejne dwa dni przesiedziałem na basenie na naszym campingu. Kolejnym naszym obiektem do zwiedzenia był kurort w Antalyi, ale jakoś nie chciało nam się tam jechać, bo jak na mnie dwa dni pływania w basenie to już i tak za dużo (normalnie wcale bym nie wypoczywał, ale najwidoczniej szybko się starzeje i za niedługo na wakacje będę jeździł do Egiptu i tylko z biurem podróży, haha), więc odpuściliśmy odwiedziny tego słynnego kurortu.

Za camping nie zapłaciliśmy ani jednej liry!! Jak to zrobiliśmy mogę komuś odpowiedzieć na priv! Podczas podróży nabywa się pewne skille- nocleg i transport za darmo nie są problemem! Z racji tej, że nie chciało nam się łapać stopa do Ankary (tak tak, Mauzoleum Atatürka czeka!) i nie musieliśmy płacić za nocleg pojechaliśmy super wypasionym (tutaj każdy autobus jest super wypasiony) do Ankary. Napisałem Edzie, że chcemy się jeszcze jedną noc u niej przespać.

SDC11716Nie ważne jakim przewoźnikiem jedziesz, w każdym autobusie jest multimedialne urządzenie do gier, oglądania TV, słuchania muzyki. Dodatkowo na pokładzie jest Stewardessa/Steward, który robi herbatę, kawę, podaje sok i ciasteczka. Wszystko w cenie biletu 😉

Po zwiedzeniu Mauzoleum Atatürka, pojechaliśmy metrem do mieszkania Edy, a wcześniej zrobiliśmy małe zakupy, aby zrobić w podziękowaniu dla niej jakieś typowe polskie danie- wybór padł na placki ziemniaczane i kopytka. Słabo nie?Moje kulinarne umiejętności nie są specjalnie wysokie, a tradycyjnego dania typu ziemniaczki, surówka i schabowy nie mogłem zrobić bo w Turcji nie ma wieprzowiny…

Eda- jak to Eda, dała nam znowu czyste ręczniki i czystą pościel. Skarb nie kobieta 😉

DSCN0707A tak wygląda nasze skromne „danie”, które jej przyrządziliśmy- placki ziemniaczane a’la Patryk i kopytka a’la Przemek 😉

Po dosoleniu i dodaniu majonezu wszystko było nawet zjadliwe.

Categories: Autostop Turcja 2014 | Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Kapadocja- spełnienie kolejnego marzenia

Po wspaniałej i nieoczekiwanej pobudce przez balony latające tuż nad naszymi głowami poszedłem do najbliższego sklepu po chleb i wodę. Nie chciało mi się iść do marketu, więc poszedłem do zwykłego sklepu. Hmm za butelkę wody gazowanej! (nigdzie nie mogłem w Turcji znaleźć wody gazowanej! Wszędzie niegazowana, dlaczego?) i za świeży chleb zapłaciłem jakieś 7 złotych. Miejscowość turystyczna, nie chciało mi się iść do marketu to niech sobie zarobią 😉

DSCN0722 Śniadanie Mistrzów w Kapadocji. Chleb turecki był przepyszny, a i gulasz angielski równie wspaniały 😉

Po śniadaniu wyruszyliśmy przed siebie! Kupiliśmy po butelce wody, tak aby nie umrzeć z pragnienia. Mieliśmy co prawda bardzo słabe mapy ale postanowiliśmy zwiedzić „Red Valley” i „Rose Valley”.

DSCN0750 Taki widok mieliśmy gdy weszliśmy na pierwsze wzniesienie…

I gdy zeszliśmy z tej „górki” stwierdziliśmy, że lepiej dla bezpieczeństwa zapisać na gpsie naszą pozycje wyjściową, bo labiryntów skalnych troszkę jest i żeby się przypadkiem nie zgubić…

Najbliżej naszego położenia była Red Valley, idziemy więc! A żar anatolijskiego Słońca pali mi kark i tylko mijane po drodze pola uprawne winogron (białe, słodkie, przepyszne!)i truskawek dodają nam ochłody, gdy kosztujemy specjałów Matki Natury 😉

DSCN0734Przepyszne winogrona! Tutaj polaki-cebulaki z głodu nie zginą 😉

Zastanawiamy się jak te rośliny mogą rosnąć w tak niesprzyjającym klimacie i po odwiedzeniu kilku poletek widzimy rozciągnięty wąż ogrodowy, który biegnie od roślin do skał. Wodzimy wzrokiem za wężem i idziemy w kierunku skał. Teraz wszystko staje się jasne! Niektóre jaskinie wypełnione są wodą, więc pompa, wąż ogrodowy i mamy podlewanie roślin!

Dolina Red Valley szybko się kończy i wg mapy jest pionowa ściana skalna przez którą nie prowadzą żadne ścieżki, ja jednak wiedziony ciekawością wchodzę na półkę skalną wyżej, aby zobaczyć czy rzeczywiście jest to prawda.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Schodzę i już wiem, że dalsza droga jest zbyt ryzykowna…

Red Valley jak szybko się zaczęła, tak szybko się skończyła, więc wracamy do punktu wyjścia i zmierzamy do Rose Valley!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

idąc po drodze obserwujemy „księżycowy krajobraz” jak określają Kapadocję przewodniki

W pewnym momencie, całkowicie przypadkiem zauważamy super jaskinie! Gdybyśmy dnia wcześniejszego znaleźli taką jaskinie to chyba byśmy w niej zamieszkali jakieś 2 noce!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Następnie dotarliśmy do wspaniałego punktu widokowego na Rose Valley!O to ta dolina..

DSCN0763Schodzimy na dół i tam spotykamy pierwszych turystów, głównie z Francji. Idziemy przez całą dolinę i znowu na jej końcu natrafiamy na pionową ścianę skalną, która uniemożliwia przedostanie się na inny szlak i zmusza do powrotu jeszcze raz tą samą drogą. Na szczęście jest poletko winogron z największymi gronami jakie kiedykolwiek jadłem 😉 Więc wrzucamy w siebie pewnie powyżej kilograma winogron, które są bardzo energetycznym posiłkiem!

Idziemy przed siebie, w poszukiwaniu przygody do innego miasteczka, docieramy do osady Cavusin.

SDC11854Widok dawnego miasteczka wykutego w skałach zapiera nam dech w piersiach!

Jednak jestem potwornie zły, że w każdym ujęciu zdjęcia mam komercyjne napisany „supermarket”, „Cafe Restaurant” i inne.

Za cel postawiłem sobie wejść na samą górę i opłaciło się! Znalazłem tam wnętrze wykute w skale gdzie znajdował się kościół. To było moje małe marzenia, będąc w Kapadocji samemu znaleźć kościół! Tutaj żyli kiedyś jedni z pierwszych chrześcijan, a Biblia donosi iż w tym regionie często przebywał Święty Paweł! Chrześcijanie tutaj stawiali twardy opór i bronili swojej wiary przed innowiercami, a stawiać opór pomagała Natura, ponieważ labirynty skalne i budowanie podziemnych osiedli, które miały nawet 6 kondygnacji pod powierzchnią Ziemi skutecznie chroniły!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Przeraża profanacja tego miejsca, na niektórych ścianach turyści-debile wyryli napisy „ukraina” „france” i inne…

SDC11889Widok z jednego z wielu wyjść z kościoła robi wrażenie i przypomina, że tu na prawdę kiedyś mieszkali ludzie.

SDC11874Nie byłbym sobą, gdybym pomimo ostrzeżeń, że jest to „niebezpieczna okolica” nie wszedł na sam szczyt i nie zrobił zdjęcia.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

A oto widok z samej góry „skalnego miasteczka”

Z miasteczka Cavusin szliśmy miejscową drogą około 3km i już byłem taki zmęczony, że gdyby jechało jakieś auto w stronę Gorome to łapałbym je na stopa. Nic jednak nie jechało, organizm marsz jednak wytrzymywał, bo obiecałem sobie nagrodę po powrocie do campingu, czyli ciepły prysznic i pływanie na basenie aż do wieczora!

SDC11901Nagroda na koniec wyczerpującego dnia 😉

W kolejnym wpisie będzie film! Słabej jakości, ale będziecie wspólnie ze mną przeżywać chodzenie po skałach, jaskiniach i wykutych kościołach w skale!

Categories: Autostop Turcja 2014 | Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | 1 komentarz

Ankara po raz pierwszy

Dziewczyna na zdjęciu to Eda- nasz host z couchsurfing. Złota dziewczyna!

Wstaliśmy około 10tej, mieszkanie było puste bo Eda poszła do pracy a jej brat sami nie wiemy gdzie. Zostawiła nam klucze, abyśmy bez stresu sobie szli gdzie chcemy i wracali kiedy chcemy 😉 Robiliśmy research w necie co by zwiedzić, wiedziałem tylko o sławnym Muzeum Ataturka, ale podobno w tym drugim największym mieście w Turcji (4mln mieszkańców) jest jeszcze stare miasto, ale bardzo małe i odradzają chodzić tam turystom bo podobno są tam kradzieże i rozboje 😉 Tak nam się spoko siedziało u niej w mieszkaniu, że zrobiłem sobie z nudów selfie na balkonie.

DSCN0696lekko zaspany 😉

Powolnym spacerkiem wybraliśmy się do „centrum” aby wejść do Muzeum Ataturka. Muzeum było otwarte do 17stej (chyba) a my chcieliśmy wejść o 16 45 😉 I Panowie strażnicy powiedzieli „zapraszamy jutro” hmm „jutro to ja już będę w Kapadocji” pomyślałem. Ale nic straconego! Tego Muzeum i oddania czci temu wielkiemu mężowi stanu nie mogłem odpuścić i planowo jak będziemy wracać to tam wejdziemy.Będzie filmik z tego muzeum!

Sama Ankara jest brzydka, jak mówiła Eda jest to klasyczne miasto do pracowania i mieszkania w domu. Zero rozrywek, zero ciekawych miejsc. Nie dziwię się bo to miasto było budowane baaardzo szybko i baaardzo nieprzemyślanie. Uwierzcie, że dzisiejsze 4 milionowe miasto, zanim Ataturk przeniósł stolicę miało tylko 20 tysięcy mieszkańców!!TAK dwadzieścia tysięcy! Szliśmy do stacji metra, aby wrócić na mieszkanie Edy to zaczepiły mnie dwie młode dziewczyny, które chciały wyżebrać ode mnie 5 lir na hamburgera… Na biedne i potrzebujące to mi raczej nie wyglądały więc nic im nie dałem…Gdy wróciliśmy to Eda zrobiła nam kolację, poczęstowała kilkoma drinkami Raky. Pomogła nam również w znalezieniu transportu do Kapadocji. Wahaliśmy się czy jechać pociągiem słynnym Dogu Express, który jedzie wolno ale za to bardzo tanio (bilet 20zł) czy na stopa…

Kolejnego dnia wstaliśmy to znowu mieszkanie było puste. Zjedliśmy kilka croissantów na śniadanie i poganiałem Patryka, aby wyjechać od Edy wcześniej, żeby nie spóźnić się na pociąg…Zdecydowaliśmy się jednak na pociąg ponieważ 20zł to śmiesznie niska cena, jedyny minus to taki, że jedziemy długo i wolno i wysiadamy w Keyseri, skąd musimy wziąć dolmusza(lokalnego busika) do Ugrup a potem z Ugrup dojechać znowu dolmuszem do Gorome. Wyszło w końcu tak, że byliśmy na dworcu kolejowym 10 minut przed odjazdem pociągu. Możecie mi wierzyć albo nie ale po wyjściu z metra prawdopodobnie pobiłem rekord Turcji w biegu z plecakiem na dystansie stacja metra-dworzec kolejowy. Kolejki były przy kasie baaardzo długie i slynny Dogu Express widzieliśmy jak odjeżdża nam sprzed nosa. Kolejny pociąg był za 4 godziny, postawiliśmy że rzucamy monetą 1 lirową. Jeżeli na monecie wypadnie „1 lira” to jedziemy na stopa, jeżeli wypadnie podobizna Atuturka na monecie (z biografii Atuturka wynika, że rozwijał kolej) to jedziemy pociągiem. Wypadła strona monety z napisem „1lir” więc, stwierdziłem, że to po prostu taka karma i nie dane jest nam wozić tyłek tureckim pociągiem 😉  Na wylotówce długo nie staliśmy i złapaliśmy stopa praktycznie do samej Kapadocji.Po drodze zza okien widzieliśmy drugie największe jezioro w Turcji- jezioro Tuz. Jest to słone jezioro o zasoleniu ok. 33% (gdzie zasolenie Morza Martwego to 28%)

I tak po wielu godzinach spędzonych na tureckiej autostradzie dostaliśmy się do Kapadocji!!!

stopowanie w Kapadocji 😉

Welcome to Gorome 😉

Kolejnych kilka wpisów będzie z Kapadocji+ film.

Categories: Autostop Turcja 2014 | Tagi: , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Koszmar autostopowicza! stopujemy ze Stambułu do Ankary!

Dzień zaczął się bez szału. Śniadanko w hostelu na tarasie, chillout. Poprzedniego dnia po piwkowaniu z Alim na Taksim jeszcze w nocy przeglądałem mapę Stambułu i Biblię autostopowiczów- hitchwiki.org aby zobaczyć, w którym miejscu będzie nam najlepiej łapać stopa. Możliwości było wiele, zbyt wiele. Przez cały ranek nie mogliśmy się zdecydować, którą opcję wybrać…Naczytałem się na forach i grupach, że autostop w Turcji to błahostka, fraszka i wszystko jest „easy”. Nic nie zwiastowało, że to będzie mój jeden z najbardziej pamiętnych dni w „karierze” autostopowicza…

Aby wydostać się w jedno nasze wybrane miejsce musieliśmy przebyć następującą drogę- najpierw z plecaczkami na przystanek, potem tramwajem. Przy Moście Galata przesiąść się do Marmaray’a. Marmaray- to najgłębiej położony tunel kolejowy na świecie (info za wikipedią!) łączący częśc europejską z azjatycką. Oddany do użytku pod koniec 2013roku biegnie na głębokości 53 metrów pod dnem Cieśniny Bosfor. Nazwa Marmaray pochodzi od Morza Marmara a koncówka „ray” znaczy „koley”, sam tunel ma ok. 76km długości…. Mają rozmach?! My tymczasem czekamy na 2 linię metra w stolicy..Potem wysiąść i w dzielnicy Kadikoy wsiąść do autobusu nr 19C lub 19Y. Z czego prawdopodobnie każdym autobusem nr 19 byśmy dojechali i nr 19 bez literek po cyferce będzie najszybszym rozwiązaniem…Jedyny minus tego info na hitchwiki był taki, że nikt nie napisał, na którym przystanku trzeba wysiąść…Patryk na swoim telefonie pilnował gps i jakoś trafiliśmy w okolicę, do której zmierzaliśmy. Było strasznie gorąco więc wstąpiliśmy do pobliskiego sklepu po wodę i udaliśmy się w stronę autostrady…Znaleźliśmy ładniutki parking podzielony na część dla osobówek i część dla tirów.

Właśnie łapiemy stopa w prawdopodobnie największym mieście w Europie, także uśmiech na twarzy i kolejne autostopowe wyzwanie zostało zaakceptowane!

Łapiemy na wylocie z parkingu…co kilka minut przejeżdża jakieś autko nie zwracając uwagi na tabliczkę z napisem „Ankara”..Mija godzina, dwie. W tym czasie obchodzę parking dla osobówek, coś tam się podpytuję ludzi i nikt nie jest skory ze mną pogadać…Lecę na parking dla tirów. Tam zagaduję do kierowców tureckich. Nie znają żadnego języka obcego….Gestykulacją pokazuję, że łapie stopa do Ankary, mówię przy tym słowo „otodur” czyli zlepek tureckich słów „oto” czyli „auto” oraz „dur” czyli „stop” i pokazuję kierowcy na kierownicę w jego aucie nagle z uśmiechem pytam

-Ankara?

-Ankara?yes yes yes Ankara i pokazuje na wschodni kierunek kierowca..

Staram się wytłumaczyć, że nie jadę sam tylko z „friend Patrick”…na co kierowca kiwa głową, że rozumie i odpowiada

-Ankara?yes yes yes Ankara…

No cóż, byłem kompletnie zdezorientowany, czy on nas weźmie na tego stopa czy nie. Idę do Patryka i mówię „prawdopodobnie mamy stopa do Ankary, ale dokładnie nie wiem bo się nie dogadałem do końca”. Bierzemy plecaki idziemy do tego samego kierowcy. Kiedy zobaczył nas z plecakami dopiero zrozumiał o co chodzi i krzyczy:

„Ankara?!no no no!”

Nie muszę chyba dodawać, że czułem się jak na tureckim kazaniu…

Ja pierniczę istna komedia dogadać się z Turkami…Tylu ich mieszka i pracuje w Niemczech to myślałem, że któryś przynajmniej „sprecha” i się dogadam… Podchodziłem do wszystkich kierowców tureckich, którzy nie spali i pytałem się ich dokładnie tak samo i dialog był dokładnie taki sam jak powyżej… Jedynie z tirowcami z Ukrainy mogłem się dogadać i przybiłem z niejednym z nich dobre „high five”. 😉

Zdecydowaliśmy się na radykalny krok łapania na autostradzie na początku pasa zjazdowego na parking…Wyobraźcie sobie… Stoicie na czwartym pasie autostrady biegnącej w kierunku Ankary. Za tymi czterema pasami są kolejne 3 pasy autostrady w kierunku Istambułu. ŁAPIECIE STOPA W PEŁNYM SŁOŃCU, HUKU, AUTA PĘDZĄ BARDZO SZYBKO…NIE RAZ, NIE DWA ZWIEWA MI Z GŁOWY CZAPKA LUB ZWIEWA MI KARTKĘ Z NAPISEM „ANKARA”… W takich chwilach odechciewa się stopowania…uwierzcie Mi! Po 15 minutach już musiałem się z Patrykiem zmienić i usiąść na barierce…Dodatkowo mieliśmy już końcówkę wody, którą kupiliśmy zaledwie dwie godziny temu…

NAGLE PRZYJEŻDŻA DO NAS POLICJA! Policjant zgrabnym ruchem rąk gestykuluje, dając nam do zrozumienia, że tutaj nie można stopować. Mówię „okey okey” bierzemy plecaki i udajemy, że idziemy na parking. Kiedy radiowozu już nie widać dalej łapiemy stopa na autostradzie 😉 Czasami policja w Europie daje za to mandaty…Patryk łapie jeszcze kilkadziesiąt minut, a ja już nie wytrzymuje na tym Słońcu… Mówię „dawaj idziemy odpocząć na parking”. Kiedy zachodzimy na parking na samym końcu pasa wjazdowego widzimy osobówkę, która cofa na wstecznym. Pojawiła się iskierka nadziei 😉 Gdybyśmy akurat w tym momencie nie poszli na parking to stopa byśmy dalej nie złapali, bo oni nie mogliby cofać w nieskończoność wjeżdżając pod prąd na autostradę. Za kierownicą młody chłopak, obok siedzi jego ojciec. Jedziemy do Izmitu! Ojciec kierowcy, coś tam trochę mówił po angielsku, ale nie chciało mi się nawet z nim gadać, wolałem cieszyć się chłodem klimatyzacji 😉 Nie wsłuchując się specjalnie w rozmowę zrozumiałem, że jest kierowcą międzynarodowym i dużo jeździ. Jak każdy Turek jest napalony na blondynki „Girls from Czech Republik are very pretty and very easy” powiedział z uśmiechem na twarzy, w którymś momencie….

Poprosiłem młodego, aby nie zostawiali nas w centrum Izmitu tylko wysadzili nas na jakimś „otopark” czyli „parkingu dla aut”. Tak też zrobili, z tym że było tam dosłownie 5 tirów tureckich i każda próba nawiązania rozmowy przebiegała podobnie jak z kierowcami na parkingu na obrzeżach Stambułu…Padła kolejna decyzja- łapiemy znowu na autostradzie! Po 5 minutach mamy stopa i jedziemy z Kayimem do Ankary.

Powoli wjeżdzamy na Plaskowyż Anatolijski i obserwujemy monotonny krajobraz

DSCN0678Jazdę urozmaica nam kierowca. Jedziemy Fiatem Bravo od 150-180km/h, a Kayim pisze smski, nagrywa filmiki telefonem i robi sobie z nami selfie. Dla takich chwil warto żyć!

Kayim jakieś tam podstawy angielskiego miał. Ale nie umiał nam wytłumaczyć, gdzie konkretnie jedzie do Ankary (Ankara ma 4 mln mieszkańców), my mamy dostać się do Edy- tureckiej dziewczyny podróżniczki u której mamy spać. Mapy Ankary nie mamy, adresu gdzie mieszka Eda-też nie! hmmm Wpadam na genialny pomysł. Pokazuje na moim telefonie kontakt zapisany jako „Eda” i biorę telefon Kayima. Pokazuję, że chce zadzwonić od niego z telefonu (po co mam płacić 5zł za minutę, skoro Oni w swoich tureckich sieciach na pewno płacą mniej…). Dzwonię do Edy i mówię jaka sprawa i żeby zapytała się Kayima, gdzie nas wysadzi i proszę o smsa z jej adresem i informacją jak do niej dojechać… Po chwili dostaję smsa od Edy z informacją, że wszystko już z naszym kierowca uzgodniła, że ustawią się w konkretnym miejscu w Ankarze i Eda nas odbierze 😉 Czyż ludzie nie są wspaniali a życie nie jest piękne? W tym momencie byłem z siebie mega dumny, że była ostatnia szara komórka w moim mózgu, która nie była przegrzana od Słońca i że wymyśliłem taką opcję 😉

W umówionym miejscu odebrała nas Eda i jej nową Alfą Romeo Juliettą popędziliśmy do jej mieszkania. Po tak ciężkim dniu wziąłem ciepłą kąpiel, a Eda pościeliła mi łóżko i dała czysty ręcznik 😉 Na kolację zrobiła nam tosty, dała zimne piwko i wypiliśmy kilka drinków z tradycyjną turecką wódką- Raky.

Podczas kąpieli stwierdzam, że Turcja to nie kraj! Turcja to kontynent! Stambuł- Ankara to tylko 450km. Na mapie wygląda, że to mega blisko. My te 450km jechaliśmy cały dzień! Oczywiście wliczając w to dojazd na wylotówkę itd.

Dzień i sytuację będą moimi wspomnieniami na zawsze i nikt mi tego nie zabierze 😉

Categories: Autostop Turcja 2014 | Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | 1 komentarz

Blog na WordPress.com.